Trafiony amor
Komentarze: 0
Mojego obecnego męża poznałam w Dover. Byłam tam wtedy na tygodniowym szkoleniu z mojej firmy. Pamiętam, że od razu wpadł mi w oko. Inteligentny, dowcipny i oczywiście zabójczo przystojny. Pomyślałam wtedy, że to jest chyba ten jedyny i muszę spróbować szczęścia. I tak małymi kroczkami doprowadziłam do naszej pierwszej randki, w przed ostatni dzień szkolenia. Wiedziałam, że muszę to zrobić, bo na drugi dzień powrót, a okazja mogła już się nie powtórzyć. A z natury jestem szalona, więc zaryzykowałam, a on nie odmówił. Po jakimś czasie przyznał się, że liczył na mój pierwszy krokJ
Niestety ja musiałam wrócić do siebie, a on oczywiście musiał zostać w Dover.
Nasz związek na odległość trwał nie cały rok, było nam ciężko, ale wytrzymaliśmy.
I po tym okresie, oświadczył mi się. Wiedziałam z czym to się wiąże. Musiałam zrezygnować z obecnej pracy i przeprowadzić się do niego. Teraz z perspektywy czasu, nie żałuję tego. Znalazłam cudowną pracę i mam cudownego męża.
Pamiętam jak przyszedł dzień przeprowadzki. Miałam mnóstwo swoich rzeczy, które koniecznie chciałam zabrać.
Tylko jak je przetransportować?? Przecież to kawał drogi. Ale jak zawsze mówiłam z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Do mojej przeprowadzki doskonale nadawał się prom.
Spakowaliśmy wszystkie moje manatki i nie tylko do wielkiego busa i w drogę.
Nie wiedziałam, że podróż promem może być tak fajna.
Najpierw poszliśmy odwiedzić restaurację, w której zaserwowano nam przepyszne danie. Bardzo uprzejma i sprawna obsługa.
Po jedzonku poszliśmy obejrzeć widoki na zewnątrz. Była piękna pogoda, więc mogliśmy posiedzieć dłużej na świeżym powietrzu.
Jak tylko się dowiedziałam, że na promie jest sklep, w którym można kupić markowe perfumy, od razy tam się udałam i oczywiście kupiłam to co chciałam. Całe szczęście, że mogłam zapłacić kartą, bowiem perfumy były w korzystnej cenie i kupiłam hurtowo trzy
Od tamtego czasu promy z pewnością będziemy często wykorzystywać jako środek transportu.
Dodaj komentarz